„Moim szefem, nie jest dyrektor czy prezes, tylko widz” – tą zasadą kierowałem się przez dwadzieścia lat pracy w TVP. Pracowałem jako reporter, wydawca programów informacyjnych i prezenter programów interwencyjnych. Przeprowadziłem kilka tysięcy wywiadów z liderami życia politycznego, gospodarczego i społecznego. Zrealizowałem kilka tysięcy materiałów dla telewizji regionalnych, ogólnopolskich i międzynarodowych. Nie nagrody, lecz opinie osób spotykanych na zdjęciach i po pracy, były dla mnie najważniejsze. Choć tak naprawdę dziennikarz nigdy nie jest po pracy, dyżury nocne, czyli tzw. czuwanie przy telefonie, to była norma. Legitymacja dziennikarska była dla mnie zobowiązaniem, żeby docierać wszędzie tam, gdzie nie każdy mógł wejść. Najbardziej lubiłem zadawać trudne pytania, na które wielu ważnych tego świata, unikało wcześniej odpowiedzi. Mikrofon i kamerę bardzo często wykorzystywałem do rozliczania urzędników oraz władzy lokalnej i centralnej. Chętnie nagrywałem sondy uliczne, służące do najszybszej konfrontacj, nawet najtrudniejszych tematów, z różnymi rozmówcami. Doceranie do prawdy, za cenę zwolnienia z pracy, opisywanie wydarzeń bez układów i manipulacji, było dla mnie istotą tego pasjonującego zawodu. Relacjonowanie kanonizacji Jana Pawła II prosto z Rzymu, uważam za moje najważszniejsze reporterskie wydarzenie.