Im więcej oglądam tym bardziej ślepnę – dosłownie i w przenośni. Im więcej widzę tym, mniej dostrzegam. Im częściej jestem widzem, tym mocniej ulegam manipulacji, perswazji, działaniom na podświadomość. Piszę o tym ze względu na niekończące się kampanie medialne, w których ktoś ciągle do czegoś mnie namawia i przekonuje – głosuj na tego lub na tamtego kandydata/kę, zaszczep się, weź udział w narodowym spisie powszechnym, rób to nie rób tego, kupuj to lub tamto. To nieustanna kąpiel medialna. Obmyci – podejmujemy decyzje, dokonujemy wyborów, podążamy za reżyserami – najczęściej już jako bezkrytyczni i rozemocjonowani ślepcy.
Patrzę i myślę, wyciągam wnioski
W Rzeszowie trwa festiwal popisów medialnych, kandydatów na urząd prezydenta stolicy Podkarpacia. Ich kampanie tuż na finiszu I tury, mogę bardzo subiektywnie, podsumować tak:
– Ewa Leniart prowadzi kampanię dworską. Dwór wychodzi do ludu, dwór zaprasza ważnych gości, ważni goście organizują audiencje. Jest patetycznie, czasami sympatycznie. Niby samorządowo, a jednak politycznie.
– Konrad Fijołek prowadzi kampanię sąsiedzką. Jego doradcy podpowiadają i zachęcają – gotuj z nami, chodź z nami, działaj z nami, znamy się nie tylko z widzenia. Co złe to nie ja, co dobre tym się z wami podzielę.
– Marcin Warchoł prowadzi kampanię wizerunkową. Wspólne zdjęcia i dorobek bardzo popularnego prezydenta Tadeusza Ferenca, ma wzmocnić rozpoznawalność, zdecydowanie mniej znanego kandydata Warchoła. Szeroki uśmiech oraz hasła – konsekwencja i kontynuacja, mają dowieść, że nie jest tylko kandydatem z dużego plakatu.
– Grzegorz Braun prowadzi kampanię w stylu wojskowym. Cel główny – to osłabienie wroga. Zamiast długich wywodów, krótkie komendy. Garnizon lub precyzyjniej Fort Maczka w centrum Rzeszowa. To jedna z jego najbardziej medialnych propozycji. Chce uwolnić mieszkańców od starych układów i lockdownów.
Nuda Panie nuda!
Wszystkie debaty z udziałem kandydatów na prezydenta Rzeszowa, wyglądają podobnie. Podobne wypowiedzi, podobne prezentacje, argumenty, ten sam poziom emocji i te same zaczepki i sztuczki medialne. Nikt nie ryzykuje, nikt nie idzie na całość. Nieważne kto pyta, młodzi czy starsi, zaprawieni w politycznych bojach czy niedoświadczeni – kandydaci i tak realizują przede wszystkim swój plan. Nikt im nie utrudnia, nikt nie wymaga jak w teleturnieju, choć stawka rośnie i rośnie.
Niby wiadomo, a tyle wątpliwości
Kto mieszka w Rzeszowie, ten wie jak jest. Wie co nie funkcjonuje sprawnie (komunikacja czy organizacja wydarzeń kulturalnych). Wie kto odpowiada za ład i nieład architektoniczny – poprzedni prezydent, władza samorządowa, Rada Miasta, Wydział Architektury, Wydział Inwestycji, Biuro Miejskiego Konserwatora Zabytków, nadzór budowlany, itd. Niby jasne, a kandydaci tak łatwo mydlą mieszkańcom/wyborcom oczy.
CDN.
