Kto ma media – ten ma władzę. Odkąd pamiętam – taką dewizą kierowały się wszystkie partie polityczne. Naiwnością jest także myślenie, że media są wolne od wpływów reklamodawców. Bitwa o tzw. wolne media, trwa od dziesięcioleci. Właśnie jesteśmy świadkami nowego rozdziału w tej batalii. Chodzi o ogłoszenie przez polską, państwową spółkę Orlen, informacji o przejęciu wydawnictwa Polska Press, od niemieckiej grupy kapitałowej. Spółka posiada 20 z 24 wydawanych w Polsce dzienników regionalnych oraz blisko 120 tygodników lokalnych. Miesięcznie serwisy internetowe Grupy Polska Press odwiedza kilkanaście milionów użytkowników. Wielkie pieniądze, wielka władza, wielki kapitał, rozproszone media – ten łańcuch oplata już cały świat, ograniczając niezależność dziennikarzy. Dotyczy to w równym stopniu, reporterów, wydawców pracujących zarówno w olbrzymich korporacjach medialnych, jak i dziennikach lokalnych.
Nie ma niezależnych mediów, są tylko niezależni dziennikarze

Te słowa znanej dziennikarki śledczej Anny Marszałek, usłyszałem i zapamiętałem, gdy 24 lata temu debiutowałem w tym zawodzie. Uczciwy dziennikarz codziennie musi mierzyć się z presją polityków, biznesmenów, samorządowców, hierarchów. Rzetelne rzemiosło reporterskie, wyklucza przychylność władzy. Między bajki można włożyć opowieści „biznesowych właścicieli mediów” z serii – nie będziemy redagować i ingerować w treści, będziemy szanować prawo prasowe.
Nieważne – publiczne czy prywatne, ważne czy obiektywne
Pojęcie obiektywizmu dziennikarskiego straciło na znaczeniu, z powodu wplątania redakcji w partyjno-biznesowe rozgrywki. Ogromny spadek zaufania do mediów tradycyjnych, wykorzystali „wolni strzelcy” w Internecie. Nawet oni stali się zakładnikami tych, którzy są właścicielami narzędzi umożliwiających publikowanie o dużym zasięgu. Pluralizm mediów i rozproszenie miały zapobiegać indoktrynacji, ale kto w tej branży przeżyje bez sponsora. Dlatego najpopularniejsze stało się pisanie pod publikę.
Redaktorzy naczelni czy znajomi polityków i przedsiębiorców?
Każdy kto pracuje w branży medialnej wie, że tzw. polecenia z góry, to najczęściej wola władzy lub potrzeby biznesu, wyrażane ustami naczelnych i sekretarzy redakcji. To oni najczęściej są najsłabszym ogniwem w ochronie redakcji. Dziennikarze „zaprzyjaźnieni z zarządem”, robią wszystko, żeby przetrwać kolejne zmiany. Dlatego rezygnują z „ostrych tematów”, pokornie wykonując wszystkie polecenia-zlecenia.
Wolność słowa nie jest na sprzedaż!
Krzyczą redaktorzy oburzeni na polityczno-biznesowe ingerencje w media. Szkoda tylko, że przy tej okazji, nie widać masowych odejść z pracy, czy protestów w obronie niezależności. Dziennikarze to w sumie bardzo strachliwi ludzie. Wiem co mówię, bo sam uczestniczyłem w protestach przeciwko łamaniu dziennikarskich kręgosłupów. Ostatecznie nic z tego nie wyszło, bo jedni szybko zwątpili w powodzenie wolnościowej misji, drudzy przyjęli narzucone warunki, a tylko nieliczni podjęli niekończącą się batalię sądową. Krzycząc – niech żyje wolność słowa – nie wolno bać się zwolnienia z pracy lub dobrowolnego odejścia. Za słowami, rzadko idą czyny, dlatego jest jak jest.
Przymykanie oczu
To obecnie powszechne zjawisko w dziennikarstwie. Albo otwierają lewe oko, albo prawe, w zależności od tego, w której redakcji pracują. Widzenie dwuoczne, bardziej obiektywne, stało się mniej atrakcyjne. Politycy i biznesmeni już dawno przestali bać się dziennikarzy. Wciągnęli ich w swoje rozgrywki. Na podstawie komentarzy w mediach społecznościowych, można bez problemu, poznać przekonania i sympatie polityczne wielu znanych dziennikarzy.
Przekaz kontrolowany
Pożeranie dziennikarstwa przez lokalne i centralne ośrodki władzy wydaje się procesem nieodwracalnym. Urzędy gmin i powiatów, podobnie jak Parlament i wielkie ministerstwa, nie znosiły i nie znoszą krytyki. Zrobią wszystko, aby osłabić media i przejąć nad nimi kontrolę, w sposób formalny lub nieformalny. Biznes stoi z boku i spokojnie się temu przygląda. Ostatecznie przyjdzie na ratunek z pieniędzmi na dokapitalizowanie, sponsoring lub reklamę. Wtedy znów padnie słynne zdanie – nic nie ma za darmo.