Brak naturalnego kontaktu z mieszkańcami, to największy problem kandydatów na samorządowców. Kampania wyborcza 2018, pokazała, że w temacie relacji władza-obywatele niewiele się poprawiło. WyreżyserowaniDebaty, plakaty, spoty, w najlepszym przypadku wizyta z ulotką programową w nieprzypadkowo wybranym domu, wszystko według scenariusza w mocno limitowanym czasie i zakresie. Niby nasi, a jacyś tacy obcyKandydat, marszałek, prezydent, burmistrz, wójt, radny – wszyscy przekonują, że dla nich najważniejsi są ludzie i ich problemy. Po czym prezentują przedszkolny teatrzyk. Nawet te najważniejsze i najbardziej kontrowersyjne tematy, tak przedstawiają, jakby tłumaczyli to dzieciom, a nie dorosłym ludziom, którzy już dawno poznali się na przedwyborczych sztuczkach. Za dużo pudru, za mało demaskowaniaCzym różni się na przykład bitwa o Warszawę, od bitwy o Rzeszów? W pierwszym przypadku iskrzy i zgrzyta wywołując jakieś emocje, nie tylko z powodu dużej liczby kandydatów na prezydenta, ale przede wszystkim z powodu ujawnionej wielkiej afery reprywatyzacyjnej. W drugim przypadku można usnąć z nudów. Nikt nie drąży, nikt nie docieka, nikt nie wychyla się za bardzo przed szereg. Sami dla siebieKandydaci najlepiej wypadają, gdy występują przed własną widownią. Jakby zapomnieli, że nie chodzi o przekonanie do głosowania przekonanych, tylko niezdecydowanych.No to piąteczkaŚmieszne gesty, śmieszne kadry, śmieszne teksty – jakością wyróżniają się naprawdę nieliczni. Zamiast chwalić się bez końca, często zbiorowymi osiągnięciami i nieskończonymi pomysłami, lepiej pokazać konkretne miejsca i obiekty, które wymagają interwencji. Dotrzeć, dotknąć, dopytaćKandydat, samorządowiec, niczym prawdziwy reporter, powinien działać w terenie. Maksymalnie zbliżyć się do problemu, ujawnić kulisy, zebrać i opublikować opinie mieszkańców, rozliczyć winnych zaniedbań, znaleźć finansowe źródła wsparcia oraz wskazać ścieżki prowadzące do wyjścia. Piąta władzaNa szczęście o losach wyborów, w dużym stopniu decydują użytkownicy i odbiorcy mediów społecznościowych. W tej przestrzeni można najszybciej, najłatwiej porównać i ocenić jakość, wiarygodność kampanijnej produkcji.Wiem na kogo nie zagłosujęRozmawiając z zainteresowanymi bitwą o samorządy, słyszę, że wciąż głównym motywem wizyty w lokalu z urną, jest niechęć do konkretnych włodarzy, proszących o przedłużenie mandatów, a nie radość z głosowania na wiarygodnych przedstawicieli lokalnych społeczności.Zanim zamkną się drzwi do urzędówWyboru na najbliższe pięć lat, nie można dokonać na podstawie wyretuszowanego zdjęcia na plakacie, ulotki dostarczonej do skrzynki pocztowej, czy przebojowego spotu telewizyjnego. Do tej decyzji potrzebna jest praca redakcyjna. Niestety lokalne media uwikłane w różne zależności, nie mają odwagi do wykonania tej pracy za nas.Dziennikarze w roli strażników czasu Bla bla bla teraz Pan, dziękuję czas minął, bla bla bla teraz Pani, dziękuję czas minął i przypominamy, że wszelką odpowiedzialność za treść ponoszą Komitety Wyborcze.