Czyja to narracja – rosyjska, amerykańska, niemiecka, europejska czy polska, a może po prostu partyjna? To obecnie najczęściej nasuwające się pytanie, po obejrzeniu czy wysłuchaniu dowolnego serwisu informacyjnego. Niewiedza sprawia, że stajemy się ofiarami kłamców, manipulatorów, obrabiaczy wydarzeń, montażystów rzeczywistości. Brak sprawdzania autentyczności informacji, to główny błąd niedoświadczonych konsumentów newsów. Chodzi o poszukiwanie wyjaśnień także w serwisach zagranicznych. Zbyt łatwo ufamy osobom podającym się za dziennikarzy. Bez wieloletniego doświadczenia, ugruntowanej pozycji w branży, znanego dorobku. Co Wiesz o tych, którzy tworzą przekaz, redagują treści, dobierają zdjęcia i przycinają wypowiedzi, piszą zapowiedzi i redagują podpisy? Zazwyczaj niewiele, a mimo to bezkrytycznie przyjmujesz ich relacje, opisy, komentarze, wywiady etc. Najczęstsze powody to: bagatelizowanie problemu, wygodnictwo, zwyczajne nieoczytanie, spowszednienie lub świadome zacietrzewienie. Już niewielka garstka odbiorców, pyta o źródła czerpanej wiedzy przez nadawców. Źródła zamieniły się w fontanny, olbrzymia liczba przekaźników, rozmydliła odpowiedzialność za wprowadzanie ludzi w błąd. Paplacze stali się ważniejsi od znawców tematów, nawet tych najbardziej skomplikowanych, jak relacje międzynarodowe, konflikty zbrojne, negocjacje pokojowe. Właśnie tego jesteśmy świadkami. Historia uczy, ale siła nowych mediów i występujących w nich aktorów jest w stanie zasiać wątpliwość względem każdego odniesienia do przeszłości i porównania z obecnym stanem rzeczy. Jak się w tym odnaleźć? Reanimowane hasło – myśl zdroworozsądkowo to właściwy kierunek. Od siebie dodam – nie panikuj, nie powtarzaj głupot, nie ekscytuj się tak łatwo, słuchaj i wyciągaj wnioski, analizuj, dociekaj, konfrontuj nawet najbardziej przyjazne dla Ciebie treści, zamiast powtarzać tylko – to się w głowie nie mieści co oni wygadują i robią.